Piecyk generalnie jest bardzo przyjemny i muzykalny. Charakter brzmienia typowo brytyjski; ciepełko, lekka ospałość (ale nie powolność), taki przyjemny misio. Wielu pewnie polubi tego typu prezentację dźwięku, tym bardziej, że do cichego 'plumkania' muzyczki na wieczór jest w sam raz.
Ładna jest stereofonia ze sceną dość głęboką, choć nie przesadnie szeroką, w małych składach jasne jest nawet gdzie grają poszczególni muzycy.
Tak więc jeśli posiada się wolny 1 tysiączek, to śmiało można się rozejrzeć za Aurą. Żadne budżetowe NAD'y, Cambodże, Harmany, a tym bardziej Yamahy i inna tania japońszczyzna mu nie podskoczą.
W tej cenie bardzo dobrze (fajnie współgrał z podłogowymi Missionami, ale już z Zollerów nie potrafił wycisnąć nic szczególnego)